Wywiad z
Wiesławem Gancarz – fotografem amatorem, którego drugą pasją są góry i podróże.
Opowiedz proszę, jak długo zajmujesz się tą
niełatwą dziedziną sztuki jaką jest fotografia? Jakie były Twoje początki?
Fotografią zajmuję się już około 28 lat, więc
jest to dość spory kawał czasu. Moim pierwszym aparatem był radziecki aparat
fotograficzny FED 5 na film negatywowy, którego obsługa wymagała znacznej wiedzy na temat fotografii jak i
samego sprzętu. Zdjęcia wywoływałem we własnej ciemni, którą sam urządziłem w
domu.
Był to jakiś impuls? Czy chęć fotografowania
dojrzewała w Tobie powoli, by ujawnić się
pewnym momencie?
Ciężko stwierdzić czy było to moment, czy
trwało to dłużej. Zacząłem fotografować, ponieważ chciałem uwieczniać mijające
chwile, ważne wydarzenia rodzinne, a nikt w rodzinie wcześniej się tym nie
zajmował.
Czym jest dla Ciebie fotografia i co jest
Twoją inspiracją?
Jest ona dla mnie sposobem wyrażania mojego
widzenia świata, spędzaniem wolnego czasu, a także ukazywaniem tego, czego inni
najczęściej nie dostrzegają. Moją największą inspiracją jest natura, jej
piękno. Dlatego tak chętnie jeżdżę w góry.
Jak odczułeś ewolucję fotografii z analogowej
w cyfrową?
Wprowadzenie aparatów cyfrowych odebrało
fotografii coś w rodzaju tajemniczości i kunsztu warsztatu fotograficznego.
Stała się czymś masowym, straciła swoją magię. Zdecydowana większość zdjęć
nigdy nie zostanie przelana na papier, gdyż wszystko mamy dziś w formie
elektronicznej, czyli wirtualnej. Może jestem staromodny, ale dla mnie
prawdziwe zdjęcie to takie na papierze.
Czy masz swojego ulubionego fotografa?
Jakiegoś mistrza, który jest Twoim autorytetem? Inspiruje Cię?
Tak, jest to Art Wolfe, fotograf National
Geographic. Uwielbiam jego sposób przedstawiania natury, dzikich zwierząt.
Wiem, że interesuje Cię głównie fotografia
krajobrazowa. Jak znajdujesz interesujące miejsca, gdzie udajesz się na
zdjęcia?
Głównie przez internet, oglądając zdjęcia
innych, relacje z wypraw. Czytam także czasopisma takie jak National
Geographic, Traveler czy Digital Photo Video i tam często takie miejsca są
opisywane.
Fotografując naturę na przykład w górach,
nad jeziorem często przebywasz sam, w spokoju i ciszy. Czy takie momenty są dla
Ciebie czymś w rodzaju odskoczni od codzienności, chwilami relaksu,
wytchnienia?
Zdecydowanie tak. Przebywanie sam na sam z
naturą wycisza, pozwala człowiekowi nabrać dystansu do spraw codziennego życia
i spojrzeć na nie z innej perspektywy.
Masz jakieś szczególne marzenia związane z
fotografią? Miejsca gdzie najbardziej chciałbyś się udać na fotograficzną
eskapadę?
Chciałbym fotografować tereny wschodniej
Polski, Podlasie, Bagna Biebrzańskie. Urzeka mnie ich dziewiczość i to, że są
to tereny, które najmniej dotknęła ewolucja technologiczna. Natomiast z
dalszych podróży, chciałbym zobaczyć, a przede wszystkim sfotografować Wielki
Kanion Kolorado.
Masz jakieś zdjęcie, które jest Twoim
ulubionym? Dlaczego ono?
Nie mam jednego. Jest wiele zdjęć, do których
jestem przywiązany emocjonalnie, ponieważ wiem jak powstawały i ile wysiłku
musiałem w to włożyć.
Twoje fotografie dwukrotnie ukazywały się na łamach National Geographic. Czy fakt opublikowania Twojego zdjęcia w tak
popularnym czasopiśmie podróżniczo-geograficznym było czymś w w rodzaju impulsu motywującego do dalszego
działania?
Zdecydowanie tak! To znaczyło, że ktoś zauważył
i docenił mój sposób widzenia natury, świata. Na pewno dało mi to dużo
motywacji i utwierdziło w przekonaniu, że to co robię jest słuszne i zmierzam w
dobrym kierunku.
Powiedz jeszcze, jakie są Twoje najbliższe
plany związane z fotografią?
W maju wybieram się na plener fotograficzny do
Toskanii i Cinque Terre. Mam nadzieję, że pogoda dopisze i wyjazd ten będzie
bardzo owocny.
Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych
sukcesów związanych z fotografią!
Ja również bardzo dziękuję!
Rozmawiała Joanna Gancarz
0 komentarze:
Prześlij komentarz