Może ich wypowiedzi pomogą w wyborze kierunku studiów.
Oto pierwszy z nich.
Arkadiusz Bogocz, 20 lat, absolwent
Liceum Ogólnokształcącego imienia Bolesława Chrobrego w Pszczynie, a aktualnie student
Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach na kierunku finanse i rachunkowość.
Redakcja: Na początek: gdzie, co i jak studiujesz?
Arkadiusz Bogocz: Studiuję na
Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach na kierunku finanse i rachunkowość.
Moja specjalizacja to inżynieria finansowa. Jestem na drugim roku, chodzę na
studia dzienne.
R:
Trudno było się dostać?
A.B.: Nie było raczej problemu z
dostaniem się na te studia. System rekrutacyjny był sprawny i łatwy w obsłudze.
Wystarczyło zdać na maturze język obcy oraz jeden inny przedmiot (bardzo duża
swoboda, co do drugiego przedmiotu). W zależności od kierunku były różne progi
punktowe. Nie przekroczyłem progu, aby dostać się do Katowic, ale dostałem się
do filii w Bielsku - Białej - po jej zlikwidowaniu studiuję w Katowicach. Do rekrutacji nie jest
potrzebny żaden przedmiot rozszerzony. Matura z przedmiotu rozszerzonego
oceniana jest w skali od 1-100, a z podstawowego w skali od 1-70. Jako pierwszy
przedmiot można wybrać: matematyka, geografia, historia, informatyka, fizyka i
astronomia, wiedza o społeczeństwie lub język polski (tylko na dziennikarstwo i
komunikacje). Jako drugi przedmiot - język obcy.
R:
Co skłoniło Cię do wyboru akurat tego
kierunku?
A.B.:
Jeszcze w liceum natchnęło mnie, żeby iść na tę uczelnię i FiR. Od
zawsze lubiłem matematykę, w czym zresztą widzę wielką zasługę mojego
nauczyciela z liceum. Ponadto wydawało mi się, że po tym kierunku nie będzie
większych problemów ze znalezieniem pracy, a wizja siebie pracującego w jakiejś
instytucji finansowej napawała mnie optymizmem (śmiech). Dziś nie żałuję
swojego wyboru.
R:Opowiedz o tym, jak wyglądają zajęcia.
A.B.: Zajęcia, jak na innych uczelniach,
dzielą się u mnie na ćwiczenia i wykłady. Normalny czas zajęć to 90 minut. Nie
ma dużego natłoku i nie ma też zbyt wielu okienek. Najwięcej na uczelni
przebywa się na drugim roku. Studenci z reguły w ciągu tygodnia mają
przynajmniej jeden dzień wolny (ja mam np. wolne poniedziałki), na pierwszym
roku bywało i tak, że na uczelnię jeździłem jedynie we wtorek i środę. Wtedy
też musiałem chodzić na w – f oraz uczęszczać na dwa języki obce. Obowiązkowo
angielski, a drugi język do wyboru (wybór jest bardzo szeroki). Zajęcia są
różne, czasem ciekawe, a czasem nie. Zdarza się, że na ćwiczeniach piszemy
kartkówki, a na koniec semestru kolokwium zaliczeniowe. Z wykładów pisze się
egzaminy w czasie sesji. Na moim kierunku, na roku drugim, jest aktualnie 16
grup ćwiczeniowych i 2 grupy wykładowe. W każdej grupie wykładowej około 200
osób. Zajęcia odbywają się w różnych budynkach. Kampus liczy ich dokładnie
jedenaście. Ogólnie są one mniej - więcej obok siebie (na Zawodziu), ale jeden
budynek - budynek N (siedziba Międzywydziałowego Centrum Języków Obcych),
znajduje się w całkiem innej części Katowic. Aby jednak studenci nie mieli zbyt
dużej ilości ruchu w dość ograniczonej ilości czasu, to jeżeli zajęcia tego
dnia są w budynku N - nie ma ich w pozostałych budynkach.
R: Jak uważasz, co jest plusem, a co minusem
tej szkoły?
A.B.: Plusem niewątpliwie są osoby, z
którymi się spotykam, a minusem fakt, że ostatnio kawa w automacie podrożała o
80 groszy. L
R:
Czas płynie, studia szybko dobiegną
końca, co można robić po Twoim kierunku?
A.B.: Jest dość duży wachlarz możliwości, który zazwyczaj zależy od specjalności, którą się obierze. Najbardziej popularna po moim kierunku jest praca w biurach rachunkowych i bankach, jednak wiele zależy od specjalności. O mojej specjalności (inżynierii finansowej) uczelnia mówi:
Absolwent inżynierii finansowej będzie wyposażony w niezbędną wiedzę matematyczną, statystyczną oraz ekonometryczną, umożliwiającą zdanie międzynarodowych egzaminów obowiązujących na rynkach finansowych. Ukończenie tej specjalności umożliwi zatrudnienie w instytucjach działających na rynku finansowym lub w jego otoczeniu: bankach inwestycyjnych i uniwersalnych, funduszach inwestycyjnych i emerytalnych, zakładach ubezpieczeń, biurach maklerskich, spółkach publicznych, działach controllingu przedsiębiorstw, firmach konsultingowych i informatycznych. Specjalność ta spełnia standardy wykształcenia z inżynierii finansowej na uczelniach zagranicznych, pozwalające na studia i podjęcie pracy za granicą.
A.B.: Jest dość duży wachlarz możliwości, który zazwyczaj zależy od specjalności, którą się obierze. Najbardziej popularna po moim kierunku jest praca w biurach rachunkowych i bankach, jednak wiele zależy od specjalności. O mojej specjalności (inżynierii finansowej) uczelnia mówi:
Absolwent inżynierii finansowej będzie wyposażony w niezbędną wiedzę matematyczną, statystyczną oraz ekonometryczną, umożliwiającą zdanie międzynarodowych egzaminów obowiązujących na rynkach finansowych. Ukończenie tej specjalności umożliwi zatrudnienie w instytucjach działających na rynku finansowym lub w jego otoczeniu: bankach inwestycyjnych i uniwersalnych, funduszach inwestycyjnych i emerytalnych, zakładach ubezpieczeń, biurach maklerskich, spółkach publicznych, działach controllingu przedsiębiorstw, firmach konsultingowych i informatycznych. Specjalność ta spełnia standardy wykształcenia z inżynierii finansowej na uczelniach zagranicznych, pozwalające na studia i podjęcie pracy za granicą.
R:
A Ty, jaką pracę chciałbyś później
wykonywać?
A.B.:
Po ukończeniu tego kierunku najbardziej chciałbym otrzymać pracę w biurze
maklerskim, banku albo jakiejś instytucji publicznej.
R: Podobno jeśli chodzi o naukę, czym
„wyżej” jest coraz gorzej. Dużo czasu jej poświęcasz?
A.B.: Nie jestem zbytnio gorliwym studentem. Z przedmiotów rzeczywiście trudnych i ciekawych staram się uczyć na bieżąco, jednak czasem na nudne i męczące wykłady po prostu nie chodzę. Wtedy uczę się dopiero przed zaliczeniami i sesją. Można więc powiedzieć, że nie poświęcam nauce bardzo dużo czasu, ogranicza się to do około kilku godzin w tygodniu.
A.B.: Nie jestem zbytnio gorliwym studentem. Z przedmiotów rzeczywiście trudnych i ciekawych staram się uczyć na bieżąco, jednak czasem na nudne i męczące wykłady po prostu nie chodzę. Wtedy uczę się dopiero przed zaliczeniami i sesją. Można więc powiedzieć, że nie poświęcam nauce bardzo dużo czasu, ogranicza się to do około kilku godzin w tygodniu.
R:
A atmosfera? Jak mija Ci czas na uczelni?
A.B.:
Jest przyjemnie. Dużo rzeczy robi się „pod” studentów. Niektórzy wykładowcy są
mili, inni niestety troszkę mniej . Grupy raczej są zintegrowane i każdy może
na drugiego liczyć, nie ma niezdrowej rywalizacji. Kiedy jakiś student ma
problemy, zdarza się nawet, że Parlament Studencki bierze go w obronę. Rektor –
ugodowy, często daje nam dni wolne z różnych przyczyn. J
R: Pozostaje jeszcze kwestia finansowa: czy
studia na wybranym przez Ciebie uniwersytecie są drogie?
A.B.: Nie wiem jak z zaocznymi i tymi, którzy mieszkają w akademikach i mieszkaniach. Ja codziennie dojeżdżam (4 razy w tygodniu). Muszę opłacić bilet miesięczny na pociąg połączony z tramwajami, ponieważ budynki są dość daleko od dworca, co ze zniżką studencką daje ok. 130 złotych. Ponadto czasem trzeba kupić obiad w Katowicach, kiedy np. siedzi się na uczelni od 8 rano do 19 wieczorem. Miłym zaskoczeniem jest, że na stołówce naszej uczelni można kupić syty posiłek za ok. 9 złotych. Jest też super klub/pub akademicki, mieszczący się w jednym z budynków uczelni. Tam można napić się piwa po zajęciach albo w trakcie okienka (niemałym zaskoczeniem jest spotkanie się tam na piwie z własnym wykładowcą), zagrać w bilard, odrobić zadanie, czy zjeść pizzę.
A.B.: Nie wiem jak z zaocznymi i tymi, którzy mieszkają w akademikach i mieszkaniach. Ja codziennie dojeżdżam (4 razy w tygodniu). Muszę opłacić bilet miesięczny na pociąg połączony z tramwajami, ponieważ budynki są dość daleko od dworca, co ze zniżką studencką daje ok. 130 złotych. Ponadto czasem trzeba kupić obiad w Katowicach, kiedy np. siedzi się na uczelni od 8 rano do 19 wieczorem. Miłym zaskoczeniem jest, że na stołówce naszej uczelni można kupić syty posiłek za ok. 9 złotych. Jest też super klub/pub akademicki, mieszczący się w jednym z budynków uczelni. Tam można napić się piwa po zajęciach albo w trakcie okienka (niemałym zaskoczeniem jest spotkanie się tam na piwie z własnym wykładowcą), zagrać w bilard, odrobić zadanie, czy zjeść pizzę.
R: Jaka rzecz najbardziej podoba Ci się na
uniwersytecie, a jaka najmniej?
A.B.: Najmniej na uczelni podoba mi się - oprócz wzrostu ceny kawy - sesja, brak ferii oraz dojście na uczelnie, bo jak już wspomniałem jest to dość daleko i zaleca się jazdę tramwajem. Nie podoba mi się też jeden wykładowca, no ale… J
Za to podoba mi się bardzo dużo rzeczy. Mam świetnych znajomych i większość dobrych wykładowców. Bardzo fajne budynki, w których odbywają się zajęcia (no może poza jednym), i fakt, że to jak się uczymy zależy tylko od nas, więc rzadkością jest np. sprawdzanie obecności albo egzekwowanie tego. Na aktualnym semestrze tylko na dwóch ćwiczeniach miałem konieczną obecność. To czy na zajęcia chodzimy (choć na ćwiczenia się chodzić powinno) zależy tylko od nas, jednak opłaca się chodzić i warto.
A.B.: Najmniej na uczelni podoba mi się - oprócz wzrostu ceny kawy - sesja, brak ferii oraz dojście na uczelnie, bo jak już wspomniałem jest to dość daleko i zaleca się jazdę tramwajem. Nie podoba mi się też jeden wykładowca, no ale… J
Za to podoba mi się bardzo dużo rzeczy. Mam świetnych znajomych i większość dobrych wykładowców. Bardzo fajne budynki, w których odbywają się zajęcia (no może poza jednym), i fakt, że to jak się uczymy zależy tylko od nas, więc rzadkością jest np. sprawdzanie obecności albo egzekwowanie tego. Na aktualnym semestrze tylko na dwóch ćwiczeniach miałem konieczną obecność. To czy na zajęcia chodzimy (choć na ćwiczenia się chodzić powinno) zależy tylko od nas, jednak opłaca się chodzić i warto.
R: Na koniec coś przyjemnego. Co ciekawego można robić po
zajęciach w Katowicach?
A.B.:
Można iść do kina, galerii, gdzieś na obiad, do Silesii, klubów studenckich,
teatru. Możliwości jest bardzo dużo. J
Monroe
0 komentarze:
Prześlij komentarz